Soca Valley Open - dwa dni zawodów za nami.
niedziela, 30 Kwiecień, 2017 - 19:05
Od dwóch dni jesteśmy w Tolminie na zawodach Soca Valley Open.
Termin idealnie zgrał się z majówką, więc bez dłuższej chwili namyslu opuściliśmy deszczowo śniezną Polskę z nadzieją na lotne dni tutaj na Słowenii. Podobnie jak u nas i tutaj deszcz i śnieg padały przes ostatni tydzień. Dlatego też pierwszą konkurencje postanowiono rozegrać na Lijaku, gdzie warunki miałby być lepsze.
Rozłożono konkurencję z mnóstwem punktów, a polegała ona na lataniu po zygzaku, obejmującym punkty na wschód i zachód od startowiska głównie na przedpolu.
Mimo dobrych prognoz niebo zasłoniło się i z godziny na godziny szanse na rozegranie taska malały. Wreszcie, o 15 otwarto okno. Szybko po starcie z kilkoma innymi pilotami znaleźliśmy dobre noszenie i nie czekając zbyt długo wyskoczyliśmy na przedpole do cylindra startowego.

Tam zwiewani przez wiatr robiliśmy mozolnie wysokość, jednak jak się później okazało było to jedyne rozsądne wyjście. Cała reszta walczyła o wysokość przy grani, która z każdą chwilą działała gorzej. Wiele osób na tym etapie zakończyło swój lot.
Pomimo dobrej wysokości na trasę ruszyłem 10 minut za pierwszymi pilotami. Zostałem zwiany z dala od granicy cylindra i cały ten dystans musiałem nadrobić już po rozpoczęciu wyścigu. Szczęśliwie kolejne punkty robiłem bardzo sprawnie, a na nasze szczęście niebo co jakiś czas odsłaniało się i wtedy wpadaliśmy w bardzo mocne noszenia.
Uważając, żeby nie przekroczyć granicy 2100 m (limit wysokości) zdobywałem kolejne punkty ścigając Dusana Oroża (SLO) który prowadził stawkę. Końcówka wyścigu to gra nerwów, z jednej strony mocne noszenia, z drugiej wspomniany limit wysokości, a jednocześnie bardzo mocne duszenia na trasie.
Widziałem Duszana, który zrobił świetną wysokość i bardzo mu jej zazdrościłem. Słoweniec popełnił jednak błąd, nie dokręcając noszeń po drodze i próbując zrobić resztę trasy nisko - wylądował. Ja, Peter Vyparina oraz Jacek Górski, trochę ostrożniej, ale ciągle szybko i sprawnie, wykręciliśmy sufit na przedostatnim punkcie i w tym momencie moja elektronika pokazywała już pewny dolot.

Metę osiągnąłem jako drugi, jednak większą część trasy byłem z przodu i dostałem na tyle punktów za prowadzeniu, że ostatecznie zarówno ja jak i Peter Vyparina zajęliśmy pierwsze miejsca! Coś pięknego!
Duża część pilotów lądowała jednak tuż po starcie, a większość nie doleciała do mety, dlatego punkty za całą konkurencje są zdecydowanie niższe niż zwykle.
Tak czy inaczej, prowadzimy!
Wyniki Task 1
Dzisiejszy task został anulowany ze względu na zbyt silny wiatr. Udało mi się wystartować, ale w powietrzu było niebezpiecznie, więc po chwili udałem się do lądowania.

To tak na szybko. Jutro latamy i zapowiada się, że będzie dobrze! Trzymajcie kciuki!
Termin idealnie zgrał się z majówką, więc bez dłuższej chwili namyslu opuściliśmy deszczowo śniezną Polskę z nadzieją na lotne dni tutaj na Słowenii. Podobnie jak u nas i tutaj deszcz i śnieg padały przes ostatni tydzień. Dlatego też pierwszą konkurencje postanowiono rozegrać na Lijaku, gdzie warunki miałby być lepsze.
Rozłożono konkurencję z mnóstwem punktów, a polegała ona na lataniu po zygzaku, obejmującym punkty na wschód i zachód od startowiska głównie na przedpolu.
Mimo dobrych prognoz niebo zasłoniło się i z godziny na godziny szanse na rozegranie taska malały. Wreszcie, o 15 otwarto okno. Szybko po starcie z kilkoma innymi pilotami znaleźliśmy dobre noszenie i nie czekając zbyt długo wyskoczyliśmy na przedpole do cylindra startowego.

Przed wyjazdem na startowisko
Tam zwiewani przez wiatr robiliśmy mozolnie wysokość, jednak jak się później okazało było to jedyne rozsądne wyjście. Cała reszta walczyła o wysokość przy grani, która z każdą chwilą działała gorzej. Wiele osób na tym etapie zakończyło swój lot.
Pomimo dobrej wysokości na trasę ruszyłem 10 minut za pierwszymi pilotami. Zostałem zwiany z dala od granicy cylindra i cały ten dystans musiałem nadrobić już po rozpoczęciu wyścigu. Szczęśliwie kolejne punkty robiłem bardzo sprawnie, a na nasze szczęście niebo co jakiś czas odsłaniało się i wtedy wpadaliśmy w bardzo mocne noszenia.
Uważając, żeby nie przekroczyć granicy 2100 m (limit wysokości) zdobywałem kolejne punkty ścigając Dusana Oroża (SLO) który prowadził stawkę. Końcówka wyścigu to gra nerwów, z jednej strony mocne noszenia, z drugiej wspomniany limit wysokości, a jednocześnie bardzo mocne duszenia na trasie.
Widziałem Duszana, który zrobił świetną wysokość i bardzo mu jej zazdrościłem. Słoweniec popełnił jednak błąd, nie dokręcając noszeń po drodze i próbując zrobić resztę trasy nisko - wylądował. Ja, Peter Vyparina oraz Jacek Górski, trochę ostrożniej, ale ciągle szybko i sprawnie, wykręciliśmy sufit na przedostatnim punkcie i w tym momencie moja elektronika pokazywała już pewny dolot.

Widok ze startu
Wiedziałem jednak, że po drodze czekają ostre duszenia (dochodziły do -5 m/s, a Peter zanotował -7 m/s), ale szczęśliwie na ostatnim punkcie zwrotnym wpadliśmy w dobry komin, który bez kręcenia nie tyle uratował nasz dolot, co dodał pewności siebie i pozwolił cisnąć belkę do samego końca.Metę osiągnąłem jako drugi, jednak większą część trasy byłem z przodu i dostałem na tyle punktów za prowadzeniu, że ostatecznie zarówno ja jak i Peter Vyparina zajęliśmy pierwsze miejsca! Coś pięknego!
Duża część pilotów lądowała jednak tuż po starcie, a większość nie doleciała do mety, dlatego punkty za całą konkurencje są zdecydowanie niższe niż zwykle.
Tak czy inaczej, prowadzimy!
Wyniki Task 1
Dzisiejszy task został anulowany ze względu na zbyt silny wiatr. Udało mi się wystartować, ale w powietrzu było niebezpiecznie, więc po chwili udałem się do lądowania.

Dzisiejszy task anulowany - dolot do campingu
To tak na szybko. Jutro latamy i zapowiada się, że będzie dobrze! Trzymajcie kciuki!