Mistrzostwa Europy – Mocny początek!

W poniedziałek oficjalnie rozpoczęły się zawody – Paralotniowe Mistrzostwa Europy 2018.

Od rana wszyscy po kolei rejestrowaliśmy się, po czym wieczorem udaliśmy się na briefing i ceremonię rozpoczęcia. 

Widać, że starano się wszystko dopiąć na ostatni guzik, ale nie przewidziano, że będzie tak zimno (nikt nie pomyślał, że można zmarznąć w Portugalii!). Po godzinie odeszła nam już ochota na wysłuchiwanie oficjeli. Jeden z nich, również zmarznięty, zapowiedział szybki koniec i wtedy… Rozpoczęła się sztuka teatralna i pokazy ognia.

Po zakończeniu tej części, praktycznie biegiem udaliśmy się do HQ na obiad. I tutaj trzeba przyznać, że było świetnie. Dobre jedzenie, muzyka na żywo i długa zabawa, którą zakończyliśmy tańcami i koncertem gitarowo-wokalnym w wykonaniu Bogusia (Bogdan Białka) i Pawła.

Wtorek - Dzień treningowy

Tradycyjnie zawody rozpoczynają się od dnia treningu. Mamy wtedy możliwość sprawdzenia w boju całego sprzętu, a organizator poprawność działania livetrackingu, systemu zwózek itp…

Rozłożony task miał ok. 50 km i prowadził po okolicy, z lądowaniem tuż przy Montalegre. Wszyscy fajnie się wylataliśmy choć ja akurat nie byłem bardzo zadowolony ze swojego tempa. Tak czy inaczej wszystko zostało sprawdzone w boju i kolejnego dnia można było się ścigać. 

Pomimo naszej gotowości, środowa pogoda nie współpracowała i tuż po rozpoczęciu briefingu pojawił się deszcz, który zmusił organizację do anulowania konkurencji.

Popołudnie spędziliśmy biegając i odpoczywając.

Czwartek - Task 1

Wczoraj miał miejsce pierwszy task Mistrzostw Europy.

Wyjechaliśmy na start z pewnymi obawami. Od samego rana na niebie nisko wisiały soczyste chmury, które pokrywały również startowisko.

Na szczęście po przekroczeniu granicy okazało się, że warunki poprawiają sie z godziny na godzinę. Po pewnym czasie niebo otwarło się a my otrzymaliśmy trasę taska. 

Jak widać na zdjęciu obok, zadanie miało charakter zygzaga z wiatrem. Dlugość – 55 km.

Po starcie nie byłem pewny swego, miałem wrażenie, że nie nosi wystarczająco mocno i profilaktycznie, chcąc uzyskać najlepszą możliwą pozycję, wylałem balast. 

Nie wiem czy na wskutek tego, czy po prostu szczęścia, ale start wykonywałem będąc dosyć wysoko, przy samej krawędzi cylindra startowego. 

Ruszyliśmy na pierwszy punkt po czym zawrotka w kierunku Montalegre.
Tutaj kilka dobrych decyzji, dobra ścieżka i podgoniłem trochę pierwszą grupę. Nosiło bardzo dobrze, a przed drugim punktem znaleźliśmy świetne noszenie na skraju wielkiej, mocno rozbudowanej chmury.

 

W kierunku trzeciego punktu lecieliśmy na pełnym speedzie ssani przez bambusa wiszącego nad peletonem. W pewnym momencie bałem się, że trzeba będzie uciekać lub że po prostu zassa nas za bardzo.

Mniej więcej z połowie dystansu przestało już sympatycznie nosić i zaczęliśmy się obawiać o dalszy lot. Cały teren spowity był w cieniu, więc ruszyliśmy na północ  w poszukiwaniu słońca.

Jak się później okazało nie był to najlepszy pomysł, trzeba było śmiało lecieć na wschód. Ja i kilkunastu innych pilotów w porę zorientowaliśmy się, że zbyt duże odejście do przodu może się nie udać. Nadrobiliśmy trochę wysokości w słabszym noszeniu z tyłu, po czym ruszyliśmy dalej na wschód. 

Tuż za zejściem platoo znajdowała się mała miejscowość skąpana w słońcu. Tam na dole krążyło już kilka glajtów (w tym Spike).

Ja, Jacek i kilku innych wlecieliśmy tam znacznie wyżej. Od razu poczułem napięcie na linach i w przyjemnym kominie ok 2,5m/s, wyjechałem najwyżej jak się dało. 

Przed sobą nie widziałem nikogo, elektronika pokazywała śmiały dolot więć tylko wcisnąłem belkę i na pełnej parze poleciałem w kierunku mety.

Cel osiągnąłem jako trzeci zawodnik, co stanowi moją życiówkę na zawodach tak wysokiej rangi. Doleciałem dosyć wysoko, ale rozsądnie, bo przy ziemi wiało tak mocno, że wszyscy lądowali w miejscu, bez prędkości postępowej.

Idealne rozpoczęcie!

Taska wygrał Hiszpan Felix Rodriguez, który pojawił się na mecie ok. 5 minut przed nami. Niesamowicie zaryzykował w cieniu i opłaciło mu się to!

Po weryfikacji punktów spadłem kilka pozycji ze względu na leading-points’y, ale i tak zająłem bardzo wysokie – ósme miejsce – ex aequo z Michałem! Tuż za nami Jacek – 20-ty! 

Do klasyfikacji drużynowej liczą się dwa najlepsze wyniki z danego dnia, dlatego po pierwszej konkurencji drużynowo jesteśmy na TRZECIEJ pozycji!

LINK DO WYNIKÓW

To dla mnie (i nie tylko) wymarzone rozpoczęcie zawodów. Pozytywnie nastawieni czekamy na kolejne konkurencje!

Dzisiejsza została niestety odwołana. Od rana chmury nie ustępowały, a silny wiatr, rozwiał wszelkie wątpliwości. Popołudnie spędzamy na różne sposoby. Ja, Paweł i Klaudia – tradycyjnie – pobiegaliśmy po okolicy. Pozostali pewnie też bardzo aktywnie. Ogólnie luz, relaks – Jutro na pewno polecimy!

Na koniec film!

Trzymajcie kciuki!