Puchar Świata – twarde lądowanie

Przerwa od latania, spowodowana złą pogodą, trwała trochę dłużej niż się spodziewaliśmy. W środę i czwartek, organizator odwołal konkurencje, a czas ten  poświęciliśmy na aktywny wypoczynek i zwiedzanie okolicy.  W piątek podjęta została próba rozegrania taska, niestety prawie caly dzień przesiedzieliśmy na startowisku w Meduno. 

Na koniec polatalismy chwilę przy mocnym, południowo zachodnim wietrze. Plus był taki, że udało się przygotować i posprawdzać skrzydła po wcześniejszym trymowaniu. Minus – wieczorem wróciliśmy tak samo zmęczeni jak po normalnym lotnym dniu.

Task 4

Wczoraj odbył się czwarty, ostatni task tej edycji pucharu świata. Rozłożono konkurencję o długości 95 km.

Pierwszy punkt na wschodzie – na grani Stola (granica wlosko słoweńska).

Drugi wysunięty na północny zachód od Gemony. Bardzo ciekawe, zasłonięte i zadrzewione wysokie góry.

Kolejny punkt – na przedpolu,  mocno na południowy wschód.

Metę znaliśmy już z pierwszych dwóch konkurwncji.

Twarde lądowanie

Start jaki i pierwszy etap lotu szły bardzo dobrze, wprawdzie nie byłem na samym przodze stawki, ale udało mi się utrzymać ją w zasiegu kilkuset metrów i ostatecznie dogonić przy drugim punkcie zwrotnym. Cały ten etap to praktycznie ciągły lot na pełnej belce wzdłuż grani Stola na wschód, powrót do Gemony, wykrętka i znowu „full bar” na przeskoku do kolejnego punktu.

Po osiągnięciu cylindra na zachodzie, śmiało ruszyliśmy spowrotem, w kierunku przedpola. Tutaj sytuacja zaczęła się mocno komplikować. Lecąc na przedzie stawki rzuciliśmy się na płaskie licząc na mocny komin nad fabrykami znajdującymi się na południowym zachodzie od Gemony. Niestety…

Lecimy więc dalej, a tam ciągle słabo, coraz słabiej a na domiar złego cały czas pod wiatr wiejący z siłą ok. 10-15 km/h.

Cierpliwości i wysokości mamy coraz mniej, uporczywie rzucamy się na przód, w poszukiwanku mocniejszego noszenia. Nadal kiepsko.

Tymczasem zawodnicy lecący z tyłu widzieli co się święci. Zostali we wcześniejszym kominie i dokręcili go cierpliwie, po czym przelecieli nam nad głowami.

W ten sposób szybko przeszedłem transformacje „from hero to zero”. Rozkojarzony, zmęczony i zdemotywowany doleciałem do mety, ale radości nie było. Ostatnią konkurencję kończę na 74. pozycji.

Szkoda, bo nie udało mi się poprawić dotychczasowej pozycji, a nawet zaliczyłem spory spadek w klasyfikacji. Sytuacja wyglądała podobnie u większości naszych.

Michał też nie był zadowolony z wyniku, a Klaudia i Paweł wylądowali wcześniej na trasie.

Szczęśliwi na mecie byli tylko Bogdan i Krzysiek, którzy polecieli trochę lepiej.

Wyniki

W edycji pucharu świata w Gemonie startowiało 124 osób. Polacy zajęli następujące pozycje w klasyfikacji generalnej:

40. Michał Gierlach
58. Mariusz Wiśniowski
60. Krzysztof Schmidt
86. Klaudia Bułgakow
110. Paweł Faron
114. Bogdan Białka (reprezentuje Irlandię)

Całe zawody wygrywa Słoweniec – Jurij Vidić (Enzo 3), drugie miejsce zdobył Torsten Siegel z Niemiec (Boomerang 11), a trzecie – Jonathan Marin z Francji (Enzo 3).

W klasyfikacji kobiecej triumfuje Seiko Fukuoka Naville. Druga jest Yael Margelish. Trzecia Meryl Delferriere. Wszystkie na Enzo 3.

Pełne wyniki na stronie PWC:
http://pwca.org/results/results/

Podsumowanie

Sama kwalifikacja na zawody w Gemonie to spore wyróżnienie, wszyscy starający się o starty w PWC w tym roku dobrze wiedzą jak trudno było się na nie dostać.

Niezmiennie, po każdej rozegranej konkurencji nasuwa się wniosek –  JEST TRUDNO! Tutaj nie wystarczy latać dobrze. Aby zająć miejsce w pierwszej trzydziestce trzeba latać wręcz perfekcyjnie! Widzi to każdy, kto przyjeżdża na te zawody.

Moim słabym wynikiem się nie zrażam i będę próbował swoich sił w dwóch kolejnych edycjach, które odbędą się w Bułgarii oraz w Turcji.

Czas spędzony w Gemonie na dlugo zapadnie mi w pamięć. Nie tylko latanie i cenne doświadczenia, ale również wszystkie aktywności, spacery po górach czy hike&fly. Miejsce zapewnia mnóstwo atrakcji, świetny i niedrogi camping, a do tego fantastyczną pizzę!

Do zobaczenia!